W czasach wielu żywo toczących się dyskusji o potrzebie (lub jej braku) wprowadzania ustaw krajobrazowych i planów zagospodarowania przestrzennego, warto spojrzeć na przykłady realizacji architektonicznych, które wyraźnie wpłynęły na charakter i krajobraz światowych stolic. Świetnym przykładem nieudolnej gospodarki przestrzennej z pewnością jest jeden z najbardziej znienawidzonych we Francji budynków – wieża Montparnasse.
Kontrowersje już w czasie budowy
210-metrowy olbrzym o 59 kondygnacjach wzniósł się pomiędzy w jednej z centralnych paryskich dzielnic na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Już od początku pomysł zbudowania wieży biurowej w otoczeniu kilkupiętrowych kamienic spotkał się z ostrym sprzeciwem lokalnej społeczności. Negatywna reakcja na powstającą budowlę była tak duża, że w zaledwie dwa lata po jej ukończeniu wprowadzono zakaz budowy wieżowców w sporej części miasta. Obrońcy konstrukcji próbują jednak ugryźć problem od nieco innej strony wskazując, że podobnie sytuacja wyglądała w czasach konstruowania Wieży Eiffla – wydarzeniu towarzyszyło wiele kontrowersji, a obecnie jest ona najbardziej charakterystycznym symbolem nie tylko Paryża, ale i całej Francji.
Złej prasy ciąg dalszy
W wielu zestawieniach i rankingach Wieża Montparnasse od lat zajmuje wysokie pozycje. Sam budynek budzi tak dużą niechęć sporej części Paryżan, że wśród wielu popularne stało się powiedzenie, że z Montparnasse rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na panoramę miasta, bo pozbawioną widoku na ten sławetny budynek. Do pieca w dyskusji dokłada też fakt, że wedle inspekcji budowlanych, budynek zawiera w sobie na tyle dużo materiałów z azbestu, że jego usunięcie będzie wymagało nie tylko sporych nakładów finansowych, ale i wyłączenia z użytku samego budynku nawet na kilka lat.